Witam ,witam :) troszkę mnie nie było ,ale wróciłam i zabieram się za pisanie .Dziś o masce z Garnier Moisture + Aqua Bomb.Miałam okazję ją zamówić dzięki akcji Garniera na ich fp w wersji z ekstraktem z granatu .Maska zapewnia nawilżenie w zaledwie 15 min.Jest to nowa generacja maseczek na płótnie ,zainspirowana azjatyckimi badaniami naukowymi ,stanowi swoista bombę skuteczności dla jędrnej i pełnej energii skóry o zdrowym wyglądzie .
Maska ma bardzo przyjemny zapach co jest na plus ,jest porządnie nawilżona co można zauważyć od razu po otwarciu opakowania.Na wierzchniej stronie maska ma niebieską warstwę ,którą ściąga się po nałożeniu na twarz.Skład maski ekstrakt z granatu,kwas hialuronowy i serum nawilżające.Teraz pokarzę zdjęcie dla osób o mocnych nerwach :) mam nadzieję ,że tą fotką nie odstraszę Was od mojego bloga i zostaniecie na dłużej choćby do końca recenzji :)
Taka sobie ja :) jak to mój synek powiedział maska Spidermena :)
Tak więc jak pisałam wyżej ściągamy niebieską warstwę i formujemy maskę na twarzy i tu zaczynają się schody ,gdyż maska jest tak duża rozmiarem ,że ciężko ją było ułożyć tak by przylegała .Trochę sie namęczyłam ,a i tak nie było idealnie prosto.Jak zaleca producent maskę trzymałam 15 minut był czas na wypicie kawki .Po zalecanym czasie zdjęłam maskę i umyłam twarz (można tez resztki wmasować w skórę twarzy ).Tu pojawił się kolejny problem hmm...już wiem ,że ta maska nie dla mnie ,niestety któryś ze składników mnie uczulił .Twarz była czerwona i bardzo piekła .Przemyłam ją jeszcze raz i posmarowałam się kremem dla dzieci troszkę poczułam ulgę .Powiem Wam ,że nie spodziewałam się ,aż takiej reakcji alergicznej na maskę ,ale niestety stało się .Używałam sporo kosmetyków z Garniera i zawsze wszystko było w jak najlepszym porządku ,a teraz po prostu pech .Jak dla mnie maska nie zdała testu niestety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz